Nad morzami mówiłeś ciszej o umieraniu
o tym, że kres nieba i piekła jest osią serca
albo raczej
wszystko przebiega wewnątrz, na dnach oceanów, gdzie światło
gubi się na pewnej głębokości. Gdzie ciągnie w dół wir
nieznana ryba, miękkie, piaszczyste dno, a w górę
zawężający się okrąg jasności, oczekiwany łyk powietrza
błękitu, brzegu.
Może lepiej nie pytaj o zbyt wiele, mówiłeś
szeptem, powoli. I o miłości
zbyt prosto, za szybko, zbyt wiele,
chociaż oszczędnie
i zawsze na granicy światów.
.
niedziela, 29 lipca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz