pewnego dnia zamilknę na dobre na tej linii położę
dłoń na ustach
może odtąd zaznaczą się milczeniem
wszystkie poprzednie wersy
Kiedy umrę, zobaczę podszewkę świata./ Drugą stronę, za ptakiem, górą i zachodem słońca./ Wzywające odczytania prawdziwe znaczenie.
pewnego dnia zamilknę na dobre na tej linii położę
dłoń na ustach
może odtąd zaznaczą się milczeniem
wszystkie poprzednie wersy
na mokrym paryskim bruku ulicy on i ona pod chmurami
uciekają przed deszczem a może po prostu
idą pod wielkim stylowym parasolem
a gdyby tak weszli na ulice stolicy
dzisiejszej
szliby pewnie tak samo razem pod ramię, dyskretnie, aż
zamknęłyby się za nimi ciężkie drzwi domu, a gdyby nawet
on chciał schylić się bliżej, to wiedzieliby
że nie wypada
i tak deszcz dyktuje im rytm, pasuje
do niemodnej dzisiaj sukienki, cylindra
eleganckich słów z przeszłości, Paryża,
jego malarza, spaceru w kroplach.