śniłeś, nie mogąc zrozumieć, że tacy mężczyźni
kochają przeciętne kobiety. Wciąż się dziwisz, a oni
śnią twój sen:
sen pnący się w górę, ku ciepłu. Sen nocy wiosennej
letniej i zimowej. O dwóch splecionych drzewach
dzielących się w końcu korą, o drobnych palcach
oplatających powoli ich świat, znających dobrze
przekrój chleba, wielkość łzy, ciężar pytania.
Gdynia wrzesień 2007
sobota, 8 września 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz